Błękitna Łąka

Ruszyla zaraz za nim. Na chwile przestala sie usmiechac.
-Jestes na mnie zly?-spytala zrownujac sie z nim i zerkajac na jego twarz.
Sadzila ze taki czerwony sie zrobil z zimna, ale to moze jednak ze zlosci? Nie pomyslala o tym, ze beda cali mokrzy i ze Mortisowi moze to nie odpowiadac.
-Przepraszam, to chyba byl glupi pomysl. Nie pomyslalam...-dodala nieco markotniejac.
Chciala zeby bylo zabawnie, ale zachowala sie glupio. W koncu on jej oddal swoja szate, sam przez to mogl sie latwo rozchorowac.
Oj... glupia Arya. Szla teraz ze spuszczona glowa i przygryziona warga.

Mortis burmuszył się na swoją wstydliwość tak mocno, ze nie zauważył reakcji dziewczyny. Spojrzał ukrakdiem na nią i odchrzaknął zakłopotany. No tak, nie, nie był zły, przynajmniej nie na nią. Był zły na siebie, że dał się w to wplątać i, że tak szybko potrafił się wstydzić.
-Hej.. - mruknął szturchając ją neico brutalnie, w swoim mniemaniu dośc pieszczotliwie. - Co masz taką posępną minę? - spytał strzepując jej troche śniegu z policzka. - Uśmiechnij się, brzydka jesteś jak się nie uśmiechasz. - dodał dumny z siebie, że sprawił jej komplement.
Był takim zajebistym dżentelmenem....

Spojrzala na niego i zachichotala.
-Ale z ciebie casanova. Wiesz jak schlebic dziewczynie.-stwierdzila z usmiechem.
Przeczesala palcami kilka pasm jego wlosow ktore uwolnily sie z warkocza a w ktorych wciaz byl snieg.
-Potem moge ci go splesc jeszcze raz.-powiedziala.
Dobrze mu było z tymi splecionymi włosami, a jednocześnie wiedziała o ile to praktyczniejsze.
-Wiesz może jak daleko jeszcze do wioski rybackiej?-spytała.

-Nie potrafisz sama ocenić odległości? - spytał unosząc dłoń i wskazując kierunek przed nimi. - Już ci pokazywałem, że widać najbliższe mury miasta. Za jakieś dwie, trzy godziny góra powinniśmy tam dojść, to nie jest daleko, naprawdę.
Faktycznie, warkocz był bardzo praktyczny, ale z drugiej strony bardzo... damski. Wszystko co tyczyło się fryzur dla Mortisa wydawało sie typowo kobiecymi zagrywkami i zabiegami toteż choć warkocz mu się podobał, nie sądził, by fryzura zagościła w jego jadłospisie na dłużej. Z resztą i tak nie potrafił go zaplatać. Kiedy by się rozstali, nie będzie zaczepiać obcych kobiet, by mu pomogły..
-Nie wiem, czego ludzie mogą szukać w tej norze. Ja udam się od razu do portu i jadę do domu. Spanie pod gołym niebem cholernie mi się nie podoba! - jakby stawiając kropkę nad "i" psiknął głośno i wytarł nos wierzchem dłoni.
-No i masz.. Już jestem chory..