-Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do tych poprzednich nie zachcesz rozpalać lasu.-rozległ się tajemniczy, ale ciepły głos gdzieś z cienia.
Była w tym głosie jakaś wibracja, tajemniczy ton.
-W przeciwnym razie, tak jak im będę musiał przypomnieć Ci jak szybko pali się ludzka skóra.-dodał głos.
Dopiero po chwili wyszedł z cienia, choć jego twarz skrywał mrok kaptura. Widać było jedynie jego świecące, kocie oczy. Ubrany był w dość luźną, brązową bluzę z długimi rękawami i kapturem, oraz ciemne, skórzane spodnie, dość dopasowane.
Czarodziej zatrzymał się trzymając dłonie w kieszeniach i przyglądając się przybyszowi. Po wyrazie jego oczu mogło się wydawać, że się lekko uśmiecha.